22:15

‘Life is Strange’ is strange

Plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać. Czasem same, często z naszą pomocą. Ten rok miał być intensywny, interesujący… po prostu inny. Życie szybko zweryfikowało założenia, a to co wydawało się czymś właściwym, okazało się zupełnie odwrotne. Kiedy po raz kolejny przewróciłam plany do góry nogami, kiedy zaczęło mi się wydawać, że teraz wszystko się ułoży, wydarzyła się kolejna rzecz, która sparaliżowała mnie na dłużej niż się spodziewałam. Wciąż paraliżuje, ale powoli wracam. Przynajmniej do życia online.

Źródło: gamesboard.pl

O Life is Strange usłyszałam na początku roku i pomyślałam, że to gra dla mnie. Korciło mnie żeby kupić ją od razu i czekać na kolejne epizody, ale ostatecznie postanowiłam poczekać na całość. No i nie oszukujmy się – nowe gry są drogie. Na szczęście na Steamie pojawiają się promocje, a mój Braciszek jest z nimi zwykle na bieżąco (nie będę Ci przecież wypominała, że 5 minut później nie zdążyłbyś skorzystać z tej okazji ;p).

Gra w końcu do mnie trafiła. Miałam co do niej naprawdę wysokie oczekiwania, a zachwyty, które docierały do mnie zewsząd jeszcze bardziej mnie nakręcały. Zaczęłam grać. Początek okazał się totalnie rozczarowujący. Niby spoko, ale o co tyle szumu? Jak bardzo się myliłam…

Life is Strange to historia Max – dziewczyna zaczyna studia, pasjonuje się fotografią. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, prowadzi zwyczajne życie, aż pewnego dnia odkrywa, że potrafi cofać się w czasie. Dzięki swojej mocy będzie mogła dotrzeć do prawdy o zaginięciach osób z jej szkoły. Banał.

Najtrudniejsze dla mnie w przyzwyczajeniu się do specyfiki gry było to, że pozornie nic specjalnego się w niej nie dzieje. Chodzicie na zajęcia, gadacie z ludźmi, podlewacie kwiatki. Prawie Simsy. Trochę przejaskrawiam, ale prawda jest taka, że większość współczesnych gier opiera się na działaniu. Trzeba być czujnym, szybkim. A tu – powiecie coś głupiego w rozmowie, a chwilę później cofacie się w czasie i na luzie możecie ją powtórzyć. Przed Life is Strange grałam w Mafię II i chociaż tam biega się z bronią i kradnie samochody ciągle brakowało mi emocji. Dlatego rozpoczęcie tak nietypowej rozgrywki było dla mnie szokiem. Ale wszystko co początkowo może się wydawać wadami gry, to w rzeczywistości jej zalety.


Źródło: gamesboard.pl
Jak się z czasem okazało Life is Strange działa w zupełnie inny sposób. Podejmuje się tu takie decyzje, których skutki włażą do podświadomości i zostają na długo. Zwłaszcza, kiedy dowiadujemy się, że nasza moc podróżowania w czasie nie jest doskonała. Każdy kolejny epizod robi większe wrażenie od poprzedniego. A finałowy… jest najlepszy, chociaż myślę, że twórcy mogli dać z siebie więcej przy jednym z dwóch możliwych zakończeń. 

Gra w Life is Strange skierowana jest do osób sentymentalnych, lubiących refleksje. Tak, jest tu zagadka, trzeba trochę pomyśleć, ale przede wszystkim chodzi o emocje. Bardzo wiele daje soundrack, piosenki są dobrane idealnie, żeby wczuć się w atmosferę opowieści. Grafika gry ma chyba równie wielu przeciwników co zwolenników, ja należę zdecydowanie do drugiej grupy. Niektóre kadry są niesamowicie klimatyczne.

O czym właściwie jest Life is Strange? To historia, w trakcie której nasuwa się wiele pytań o istotę przyjaźni, miłości i relacji między ludzkich w ogóle. Poza tym jak to bywa w grach, w których decyduje się o istotnych i mniej istotnych sprawach można skonfrontować wiele swoich poglądów. Zdecydowanie większości z nich nie chciałabym musieć weryfikować w prawdziwym życiu.

Źródło: gram.pl
Komu poleciłabym tę grę? Tym, co lubią spokój, który przechodzi w skrajne emocje. Osobom, które szukają czegoś, dzięki czemu się wyciszą, równocześnie przeżywając coś ciekawego. Jeżeli wydaje się Wam, że odnaleźlibyście się w takiej grze, ale nie gracie w nic na co dzień, też spróbujcie – nie są tu wymagane żadne szczególne umiejętności.

Life is Strange nie jest produkcją doskonałą. Składa się z wielu motywów znanych z popkultury, wątków, z których znaczną część można przewidzieć. Jak to bywa z historiami o czasie, w niektórych momentach brakuje logiki. Ostatecznie nic z tego nie jest istotne – albo ta gra zadziała na Wasze emocje, albo nie. Chociaż myślę, że osoby, których koncepcja Life is Strange nie przekonuje, raczej po nią nie sięgną.



Od mojej rozgrywki minęły prawie dwa tygodnie, a ja ciągle jestem ogromnie zauroczona grą. Zdecydowanie będę chciała przeżyć ją ponownie. A jak zobaczyłam wydanie kolekcjonerskie… rzadko zwracam uwagę na takie rzeczy, ale to bardzo chętnie bym przygarnęła. Czekam aż ktoś zdecyduje się na przełożenie gry na film fabularny. Gdyby dobrze go zrealizować na pewno zdobyłby masę fanów.

Prawie zapomniałam, że nagrywałam swoje granie. Mało brakowało i moglibyście to obejrzeć, ale psująca się kamerka chciała inaczej. 

Życie jest dziwne – na ekranie komputera i poza nim. To drugie zaskakuje mnie ostatnio bardziej, więc wracam do mierzenia się z realnymi przeciwnościami. Niestety.     

Zostań ze mną na dłużej :)
  

2 komentarze:

  1. A myślałam, że jestem na bieżąco z grami, tymczasem o tej w ogóle nie słyszałam, a brzmi interesująco. Ostatnio bardzo dużą uwagę poświęcam fabule gry - decyzje wpływające na dalszą rozrywkę i kilka wersji zakończeń to jest to!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Skrzypek z poddasza , Blogger