Przybywam do Was z porcją nowych muzycznych wrażeń! Dziś trochę o Lao Che i
nowej płycie Dzieciom. Muzykę tego
zespołu poznałam dobrze dzięki mojemu bratu, który jest jego fanem. Cieszę się,
bo moim zdaniem jest to jedna z najlepszych grup polskiej alternatywy. Warto
się zapoznać z tą twórczością, chociaż na początku może wydawać się trudna.
Kiedy się z nią oswoi, zyskuje z każdym kolejnym przesłuchaniem.
Lao Che ma na swoim
koncie sześć albumów studyjnych, wielu osobom kojarzy się jednak przede
wszystkim z płytą Powstanie Warszawskie. Ok,
temat jest ważny, a jak wiadomo Polacy uwielbiają nawiązania do historii. I chociaż płyta ta jest naprawdę dobra, to trochę szkoda, że
pozostałe albumy nie są aż tak rozpoznawalne. Moim zdaniem późniejsza twórczość
jest ciekawsza, widać, że zespół się rozwija, a Powstanie Warszawskie było dopiero drugim wydawnictwem w ich
karierze.
Moją ulubioną płytą Lao
Che jest Soundrack. Ma w sobie coś…
hipnotycznego. Z jednej strony w tekstach poruszane są trudne
tematy, z drugiej natomiast, dzięki warstwie muzycznej przy wielu kawałkach można poczuć się jak na
dobrej imprezie. W pewien sposób codziennie mam styczność z Soundtrackiem, bo budzi mnie piosenka Dym. Jednak moim faworytem
jest niesamowicie klimatyczny utwór Idzie
wiatr. Polecam słuchać po ciemku przy kiepskiej pogodzie.
Lao Che łączy w swojej
muzyce wiele gatunków, uzyskując dzięki temu niepowtarzalne brzmienie. Ale to
teksty lidera grupy – Spiętego sprawiają, że Lao Che to Lao Che. Są tak
interesujące, że można byłoby napisać o nich niejeden artykuł, interpretując je
na różne sposoby. Spięty w inteligentny sposób bawi się językiem, dzięki czemu
powstają piosenki z treścią – nie tylko dobrze brzmią, ale także dają do
myślenia. Często porusza tematy związane z wiarą i religijnością, relacjami
damsko-męskimi, czy nawiązuje do literatury. Myślę, że każdy znajdzie w jego
poezji coś dla siebie. Bo co do tego, że Spięty jest jednym z najlepszych poetów
wśród muzyków nie mam żadnych wątpliwości.
Niecałe trzy tygodnie temu ukazało się najnowsze dzieło zespołu płyta Dzieciom. Wyróżnia się na tle reszty dyskografii swoją
niewymuszonością – jest to dojrzałe, świadome granie, które wydaje się naturalnym
procesem dla muzyków. Z resztą jak można dowiedzieć się z wywiadu w marcowym
numerze magazynu Teraz Rock proces pracy nad
albumem przebiegał inaczej niż zwykle, panowie wyjechali i grali ot, tak, bez
zbędnego napięcia. Opłaciło się – powstała naprawdę dobra płyta. Jak wskazuje tytuł
dedykowana dzieciom muzyków. Pomysł bardzo fajny, chociaż pewnie minie jeszcze
wiele lat, zanim dzieciaki zrozumieją jej treść.
Dzieciom
rozpoczyna orientalny utwór Dżin.
Dalej mamy przebój Tu, królujący od
kilku tygodni na Liście Przebojów Trójki. Doskonały przykład świetnego tekstu i
charakterystycznego brzmienia zespołu. Kolejny – Wojenka, aktualnie mój ulubiony z płyty. Następna jest – oparta na
charakterystycznym, niepokojącym rytmie – Znajda.
Bajki o misiu TOM I i II to wprawiające w melancholię, gorzkie historie pewnego misia. Z kamerą wśród zwierząt
buszujących w sieci – najdłuższy utwór z płyty, w którym znów słychać
inspiracje orientem. Errata rozleniwiający,
spokojny kawałek, w którym Spięty bawi się wokalem (swoją drogą, spokój szybko mija kiedy wsłuchamy się w tekst). Legenda o Smoku to prawdziwa petarda energetyczna. A chciałem o sobie – koresponduje z
solową twórczością Spiętego i zamyka album.
Trudno pisać o tej
płycie, chociaż jest naprawdę bardzo, bardzo dobra. Myślę, że jeszcze nie raz
usłyszymy o niej w tym roku. Zachęcam do słuchania (i czytania tekstów
utworów!) nie tylko z albumu Dzieciom, ale
także reszty dyskografii Lao Che, bo to naprawdę bardzo interesujący zespół.
Tym samym nie bierzcie przykładu z wokalisty grupy, który przyznał, że płyt nie
słucha (nigdy nie przestaną przerażać mnie takie wyznania wśród muzyków). Więcej
ciekawostek znajdziecie w marcowym wydaniu magazynu Teraz Rock ;)
Zostań ze mną na dłużej :)
A ja lubię ich "Magistrze Pigularzu", ale resztę tez posłucham, zwłaszcza po takiej zachęcie.
OdpowiedzUsuń