Kolejny dowód na to, że
grać nie powinnam, czyli kilka słów o grze The Walking Dead (reż. Sean Ainsworth). Zdecydowanie za
bardzo wciągam się w gry i ciężko mi przestać dopóki nie skończę…
O The Walking Dead usłyszałam kiedy serial o tym tytule bił rekordy
popularności. Z ciekawości obejrzałam kilka odcinków, ale zupełnie do mnie nie
trafił. Wydał mi się nudny.
Źródło: wikipedia.org |
Od pewnego czasu mój
Braciszek usilnie namawiał mnie, żebym spróbowała zagrać. Było to jednak przed
moją grą w Heavy Rain (o której
pisałam TU). Ostatnio ciągnęło mnie żeby znowu w coś pograć, więc w końcu dałam
się namówić.
Kilka informacji dla
tych co nigdy o The Walking Dead nie
słyszeli. Zarówno serial, jak i gra inspirowane są komiksem o tym samym tytule.
Komiksu nie czytałam i raczej nie przeczytam, ale z tego co słyszałam niewiele
pozostało z pierwotnej fabuły. W grze widoczna jest jednak typowa komiksowa
kreska. Gdyby zrobić screeny poszczególnych scen można by było skleić nową
wersję komiksu. Grafika może więc odpowiadać, albo nie. Początkowo mi
przeszkadzała, z czasem jednak się przyzwyczaiłam.
The
Walking Dead jest grą fabularną, na której przebieg
mają wpływ decyzje gracza. Podzielona została na epizody, które od chwili
premiery ukazywały się w odstępach czasowych. Zrobiono więc z tego trochę
grę-serial, każdy kolejny odcinek zaczyna się od przypomnienia tego, co było w
poprzednim. Cieszę się, że grałam w całość, bo chyba bym zwariowała, czekając
na kolejne kawałki historii.
Źródło: toucharcade.com |
O czym jest fabuła? Jak
wskazuje tytuł, mamy tu do czynienia z żywymi trupami. Niezrozumiały dla mnie
fenomen tematyki związanej z zombie trwa. Nie wiem, może ktoś faktyczne czeka
na taką apokalipsę? Na szczęście gracz skupia się przede wszystkim na dwójce
głównych bohaterów, którymi są niedoszły więzień Lee (to nim sterujemy) i ośmioletnia Clementine, która przez apokalipsę straciła kontakt z rodzicami. Lee znajduje dziewczynkę w jednym z
opuszczonych domów i postanawia pomóc jej przetrwać – jest to główne zadanie
grającego.
Grałam w wersję
komputerową, więc po raz kolejny musiałam opanować sterowanie. Oczywiście z
różnym skutkiem. Tak – ginęłam nie raz (ku uciesze mojego Brata – pzdr
Michael). Na szczęście jeśli w pełni skupić się na rozgrywce, sterowanie staje się dość proste.
W grze pojawia się
wielu różnych bohaterów. Nie ma sensu żebym ich opisywała, powiem tylko, że los
poszczególnych z nich (często życie lub śmierć) zależy od decyzji
grającego. Miałam kilka genialnych momentów, w których z rozpędu wcisnęłam nie
to co chciałam… Skutki odczułam później. Na szczęście to tylko gra
;)
Źródło: walkingdead.wikia.com |
Fabuła jest naprawdę
ciekawa, mimo tego, że temat zombie powoli staje się oklepany (najpierw inwazja
wampirów, później zombie, ciekawe co popkultura szykuje jako kolejne). Chociaż
głównym celem jest przetrwanie, pojawia się kilka zaskakujących momentów i
zwrotów akcji.
Co ciekawe, skłania też
do przemyśleń. Czy prawda zawsze jest najlepszą opcją? Jak być szczerym, nie
raniąc innych? Komu i na ile można zaufać? Jak podjąć dobrą decyzję, nie mając
zbyt wiele czasu? Może nie są to super głębokie myśli, ale dopadały mnie bardzo
często podczas rozgrywki. I nie tyczyły się wyłączne świata fabuły.
Gra wciąga, i to
bardzo. W każdym razie mnie wciągnęła. I chociaż sporo rzeczy mogłam zrobić
lepiej, szybciej i prościej, nie żałuję :) Polecam wszystkim lubiącym gry
fabularne i tym, którzy chcieliby spróbować, a mają wątpliwości. Grajcie.
A teraz… Czekam, aż
przecenią drugą część. Michał nie uświadomił mnie w porę, że jej nie mamy, dlatego
nastawiłam się, że przejdę ją od razu po skończeniu pierwszej...
Na szczęście wiele
innych kulturalnych atrakcji przede mną ;)
Zostań ze mną na dłużej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz